Monik! To zdjęcie-zagadka, to Grunwaldzka! Także super, do trzech razy sztuka! Wolę spiewające ptaszki od tych gnijących ostatecznie ;) Co do zdjęć, są ich zyliony, jesli ja bym Ci miała podsyłać ciekawe, to .. trochę by zajęło! Także podesłalam Ci linka do jednej ze stron na fejsie
Ziomuś, rozumiem Cie doskonale, tez nienawidzę być nowa.. Ale ta nowość mija naturalnie, a ludzie zawsze będą dziwni ;) Już chyba bardziej Cię nie zmotywuję niż Monika w swoim komentarzu, ale też powiem swoją mądrość! Ważne , że się starasz, robisz wszystko super, jak należy i że kasa się zgadza!!
"ego w depresji żywi się ja"... Czy tylko w depresji? A jeśli tak, to czy można być "dobrze funkcjonującym pacjentem depresyjnym"?
No i na koniec... czym właściwie jest to "ja"?
Kiedyś wierzyłem w holistyczne podejście, które mi mówiło, że "ja" to wszytko co mieści się "w skorupie nosiciela" włączenie z ego. Teraz kiedy mi się kredki z piórnika rozsypały po okolicy wcale już tak nie czuję...
Ta świadomość jest przygnębiająca. Aby była inna, trzeba dopuścić do siebie istnienie alternatywy dla „przygnębiająca”, a to jest skrajnie trudne, jeśli nie niemożliwe. Perspektywa „pozytywna”, choć pożądana, nie mieści się w potencjalności. Po prostu. Paradoksalnie, właśnie z tego powodu każde słowo pocieszenia czy nadziei, każda sugestia o lepszej przyszłości, stają się wzmocnieniem negatywnych myśli. Nie widzi się ani możliwości, ani sensu wyjścia z sytuacji, ponieważ świadczyłaby ona o urojeniu, dotyczącym realnego i autentycznego bólu, na dodatek byłaby kolejną niekonsekwencją. Z jakiegoś bowiem powodu człowiek się w tym znalazł. Z jakiego? Bo jest zły, najgorszy, choć to brzmi już mało skromnie, a więc też może stanowić kolejny zarzut. I wreszcie: „(...) czy każdy (...) wykonywany ruch można uznać za naturę ludzką?”. Nie każdy, ale ten wynikający z woli - tak. Człowiek-drzewo nie chce jej mieć i nie ma.
Nie każdy może być "człowiekiem na trudne czasy", podobnie jak nie każdy może być chirurgiem, strażakiem, nurkiem lub pracownikiem hospicjum. Staje się nim ktoś o konkretnym zasobie doświadczeń z trzewi, jak to dobrze nazwałeś, które ulegają potem świadomej i nieświadomej transformacji. Dotyczy to nielicznych, bo najbardziej zadaniowych, czyli ukierunkowanych przede wszystkim na innych, a "podwodnie" dopiero na siebie, bo to usensownia przez stworzenie poczucia o potrzebie istnienia dla innych.
"Nie da się ukryć, człowiek nie będzie drzewem, tak jak nie będzie wodą, kamieniem, górą czy wiatrem. Dlatego bezruch, szczególnie będący konsekwencją połączenia dwóch elementów – konieczności i lęku, nie jest naturalnym stanem ludzkiego istnienia." - sama świadomość tego to już wiele!
Ale czy każdy (w sensie dowolny) wykonywany ruch można uznać za naturę ludzką? Mam wątpliwości...
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
No i na koniec... czym właściwie jest to "ja"?
Kiedyś wierzyłem w holistyczne podejście, które mi mówiło, że "ja" to wszytko co mieści się "w skorupie nosiciela" włączenie z ego. Teraz kiedy mi się kredki z piórnika rozsypały po okolicy wcale już tak nie czuję...
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
www
pokruszenie.blogspot.com
pozdrawiam ślicznie ;)
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
Ale czy każdy (w sensie dowolny) wykonywany ruch można uznać za naturę ludzką? Mam wątpliwości...
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »