w NOK'u nie ma imprezek poniewaz pieniadze przeznaczone na dzialalnosc kultoralna marnotrawione sa przez radio Naklo !! w czasach gdy w Nakle były koncerty nie bylo ten nedznej rozglosni !!!!!!!
Poszlabym do Amfiteatru na jakas dobra imprezę czy koncert. Łza mi sie w oku kreci jeszcze 10 lat temu rozpoczynaly sie wspaniale Dni Nakła. Pamietam Ibisza , Perfect i Budke Suflera.Dlaczego wtedy było tak fajnie a teraz wieje nudą i nienawiścią.
ee tam nedzna rozglosnia juz byla i koncerty tez byly.Wszystko zalezy od gospodarza. W ogóle w miescie bylo lepiej. Gazety (nie lokalne) o Nakle dobrzxe pisaly, cos sie działo.Nakło było słynne z różnych ciekawych inicjatyw. A teraz tez jest słynne dzieki naszemyu PC
LUDZIE ! CZY WY NAPRAWDE NIE MACIE NIC DO ROBOTY ? ......POWTARZACIE SIE .....CALY CZAS TEN SAM TEMAT MOŻE JAKAŚ CIEKAWA LITERATURA ?... BRAK OGŁADY KULTURY!....DOZA LITERATURY NIE ZASZKODZI ....
A nasz kochany CZAS śpi. Trzeba sie obudzić panowie redaktorzy. Tyle ciekawych rzeczy dzieje sie w Nakle. A może nie możecie pisać o p. Centale i zostaje wam tylko kącik wspomnień ......................
Z tego co wiem, pan Chojnacki pozwala kopiować w radiu płyty CD dla biednego Burmistrza (30/40 zło to na prawdę sporo jak dla niego) i niektórym radnym.... oczywiście ze śmietanki towarzyskiej elitarnego "PCCLUB".
Proponuje Witoldku abys sie nam ujawnil a mnostwo gosci zkopie ci co nie co bo z nakla to ty nie jestes nie byles i nie bedziesz. Ale brawo za odwage pisania i pokazywania jaki to ty niedouczony frajer jestes.
Bardzo interesująca jest tez postac dyrektora NOK-u,kolezki centusia.Gość bez kultury osobistej zarządza(o ile tak to można nazwać)jednostką która ma krzewić szeroko rozumiana Kulturę.Jakby tego było mało niejako "zarządza" Radiem N.Czego on wogóle tam szuka? To radio samorządowe a nie kolesiów z określonego kręgu.NIE ZAPOMINAJCIE,ze ono jest finansowane z pieniędzy WSZYSTKICH, a nie waszych!!!Kiedy w koncu doczekamy sie porzadnego kulturalnego dyrektora dla wszystkich a nie dla wybranych???? Proponuje sie temu dokładniej przyjrzeć!!! To w końcu pieniądze wszystkich podatników!!!
Zwalanie winy na poprzedników już się chyba przejadło.Po pierwsze można tylko podejrzewac ze byli uwikłani ale wszelkie dochodzenia w tym prokuratorskie nic nie wykazały. Tutaj jest konkretny zarzut i konkretne fakty. A niech burmistrz nawet bedzie umoczony w niewiadomo jaką aferę ale niech coś zrobi dla miasta - choćby połowę z tego co jego poprzednicy to juz mu wybaczymy. Jak dotychczas to zanosi sie na to ,że jego kadencja w przyszłym roku zaowocuje jedynie kilkoma wszczętymi a pewnie nie zakończonymi dochodzeniami w prokuraturze. I tylko tyle . cały owoc 4 letniej kadencji. Wstyd mi bo na niego głosowałem.
Ten przedrukowany artykuł jest tendencyjny i niewiele wnosi do sprawy .Pokazuje tylko mechanizm poprzedników ,którzy byli umoczeni w różne aferki.Poprzez sitwe i zmowę czuli się bezkarni .Pan Żmuda chces się wybielić ,przez wiele lat był powiązany z nakielski układem może jak go posadzą to w końcu powie gdzie podziały się ukradzione pieniądze z wodociągów ,ile domów zostało pobudowanych za publiczne pieniądze ,ile wycieczek zagranicznych było sponsorowanych .Co wnosi wypowiedz Kalisza ,nic on n ośmiesza się tylko ,Centała wylał jego zięcia z roboty i szuka odwetu.A jeśli chodzi o prokuraturę to i tak pewne sprawę umożą bo nie ma czynu zabronionego gdyż z tego co wiadomo oddał kasę za którą Żmuda chciał go kupić
Wiecie co??Gdy czytam te wasze artykuly ,to mnie az skreca.Nie przebywa sie "na Lazienkach tylko "w Lazienkach" .Poza tym, kogo to interesuje , ze u jakiejs tam pani wyrosl kaktus po 30 latach?Ludzie, zlitujcie sie!!!
. To ja rozlepiałem jego plakaty wyborcze. Dzisiaj, gdy to sobie przypomnę, jest mi wstyd, że się dałem oszukać – nie kryje Bolesław Kalisz, najstarszy stażem i wiekiem bezpartyjny nakielski radny.Prokuratura w akcjiProkuratura zainteresowała się częstymi wizytami burmistrza w wodociągach dopiero po piśmie tajemniczego Anonima, który zwięźle spisał wszystkie winy Centały na jednej kartce. Wstępne dochodzenie nakielskiej policji potwierdziło niemal wszystkie zarzuty. Teraz sprawę wzięła w swoje ręce Prokuratura Rejonowa w Inowrocławiu. – Na razie nie mogę powiedzieć nic pewnego. Dopiero niedawno dostaliśmy tę sprawę – tłumaczy prokurator Tomasz Czerwiński. – Będę już coś wiedział pod koniec kwietnia.Na wynik pracy prokuratury i sądu nie czekają już zwykli mieszkańcy Nakła. Informacje o pasożytowaniu burmistrza na wodociągach docierały do nich od dawna, zwłaszcza jesienią zeszłego roku, tuż przed referendum w sprawie odwołania burmistrza, który od dłuższego czasu nie może się dogadać z radnymi.Informacje o komórce i fałszowaniu faktur zbulwersowały ludzi, ale nie na tyle, żeby wrzucić swój głos do urny. Głosowało ledwo około 13% uprawnionych, zdecydowana większość przeciwko Centale. Ale z powodu niskiej frekwencji referendum było nieważne. – Ludzie mają swój rozum. I wiedzą, co jest dla nich dobre – komentuje zadowolony z wyniku burmistrz.– Poprzednio nie było dobrze, bo układ polityczny trząsł miastem. Teraz jest gorzej, bo w mieście jest prawdziwy marazm. A ludzie się boją, że może być jeszcze gorzej. I widzą, że obojętnie kto nimi rządzi, im się nic nie zmienia. Dlatego zobojętnieli – twierdzi Andrzej Mazurek, szef kablówki Telewizja Nakło.
Centała zignorował pytanie. Niektórzy radni mieli nadzieję, że milczy tylko dlatego, że pytanie jest absurdalne. Niestety, nawet dość pobieżna analiza billingów (do których udało się dotrzeć i nam, i radnym) nie pozostawiała złudzeń. Z komórki wodociągów ktoś dzwonił przede wszystkim na komórkę burmistrza Centały, średnio 90 razy w miesiącu. Tajemniczy ktoś obdzwaniał też bydgoskie sklepy z sukniami ślubnymi i fryzjerów. Były telefony do kucharki specjalizującej się w wypiekach weselnych i liczne połączenia z Cieszymirem. A w tym właśnie zajeździe w połowie sierpnia 2003 r. odbyło się wesele burmistrza. Wszystkie tropy prowadziły więc do Centałowej! Kalisz miał rację. Pytanie radnego przestraszyło widać burmistrza, bo szybko oddał komórkę wodociągom. I jeszcze polecił, żeby ją zniszczyć, tak by ślad po niej zaginął.Fałszowanie rachunkówNie tylko kulinarne apetyty burmistrza były nieopanowane. Co rusz wpadał do Mogiełki z nowymi żądaniami. Gdy jeszcze nie miał własnego samochodu, lubił pożyczać od wodociągów ich dostawczaka, mercedesa vito. – I pewnie nikt nie miałby do niego pretensji, gdyby pożyczał go za kilometrówkę albo chociaż płacił za zużytą benzynę. Choćby dla zachowania pozorów, co drugi raz – komentuje były pracownik wodociągów.Niestety, burmistrz chętnie kupował benzynę do dostawczaka, ale rachunki – wystawiane na KPWiK – kwitował jako Mogiełka. Samochodowe eskapady burmistrza były zatem finansowane przez miejskie wodociągi.Udało nam się zdobyć trzy takie faktury. Kwoty są niewielkie, najwyższa to 148 zł. A podpis nawet na oko różni się od zakrętasów, jakimi sygnował akta prezes Mogiełka. Za to bardzo jest podobny do charakteru pisma Piotra Centały.Przyssany do kasyNawet gdy burmistrz kupił sobie własny samochód, opla vectrę, ani myślał odessać się od kasy wodociągów. Najbogatsza spółka miejska finansowała więc a to zmianę opon w oplu, a to jego holowanie, gdy burmistrz nalał do baku nie takiego paliwa jak trzeba. KPWiK zapłaciło również 358,95 zł za oczyszczenie zbiornika i naprawę filtra. Innym razem burmistrz wpadł do Mogiełki i zażyczył sobie kosztownego laptopa. Ponieważ życzenie Centały było rozkazem, wkrótce nowo zakupiony laptop leżał na burmistrzowskim biurku. Ale ile zakupów dla burmistrza można niepostrzeżenie wrzucać w koszty jednej spółki? W końcu prezes zaczął odmawiać przysług. I właśnie dlatego został w listopadzie zwolniony dyscyplinarnie. Przynajmniej tak sądzi Mogiełka.Zdaniem burmistrza, powód był inny. – Po prostu pan Mogiełka, a razem z nim wiele innych osób, m.in. poprzednia rada nadzorcza, działali na niekorzyść spółki – przekonuje Centała. – Nad sprawą pracuje już bydgoska prokuratura – nie kryje satysfakcji. O nieprawidłowościach w nakielskich wodociągach i wycieku z nich ponad miliona złotych Centała zgadza się dyskutować bardzo chętnie. Natomiast o własnym życiu na koszt tej miejskiej spółki – o którym od dawna rozpisuje się lokalna prasa – nie mówi ani słowa. Nie potwierdza. Nie zaprzecza. – Nie będę nawet komentował. Co to za poziom dziennikarstwa! Poczekajmy, aż sąd to rozstrzygnie. Tłumaczą się winni – twierdzi.Wbrew obietnicomChoć Centała obiecywał w programie wyborczym, że skończy z marnotrawieniem publicznych pieniędzy, porządkowanie rozpoczął od wymiany mebli w swoim gabinecie. Miał walczyć z korupcją urzędników, a – wskazuje na to wiele dokumentów, którymi dysponujemy – sam wszedł po pas w to bagno. – Będę burmistrzem wszystkich – obiecywał i miał szansę jako bezpartyjny zasypywać polityczne podziały, ale szybko, jeszcze w 2003 r., zapisał się do PiS. Napisał w wyborczej ulotce: „Przeciwstawię się wykorzystywaniu stanowisk dla zatrudniania członków rodzin!”. Tymczasem kazał zatrudnić swojego siostrzeńca, Marcina, w podległym burmistrzowi Nakielskim Ośrodku Kultury. Młody krewniak prowadziłby tam kawiarenkę internetową do dziś, ale zaplątał się w narkotyki i z pracy musiał odejść. – Ja też głosowałem na Centałę. To ja rozlepiałem jego plakaty wyborcze. Dzisiaj, g
Korupcja w sosie prowincjonalnym
Jak burmistrz Nakła z Prawa i Sprawiedliwości żył na koszt wodociągów
Małgorzata Szczepańska-Piszcz
Za furę i komórę sprzedał swoje dobre imię nakielski burmistrz. Ten sam, który wygrał wybory pod hasłem walki z korupcją.
Gdy jesienią 2002 r. Piotr Centała postanowił kandydować na burmistrza podbydgoskiego Nakła nad Notecią, ludziom spodobał się od razu. Był młody, wykształcony (po filozofii oraz prawie i administracji), bezpartyjny, niezwiązany z nakielskim układem sił, w którym królowała lewica. Z pewnością znaczenie miał również fakt, że Centała to swojak. W Nakle się urodził, chodził do ogólniaka. Dopiero po maturze wyjechał i uczył się życia w Kaliszu, Krakowie, Warszawie, w Gdańsku. W kampanii wyborczej zapowiadał bezkompromisową walkę z korupcją i nepotyzmem.
Bardzo spodobało się to w Nakle – w 22-tysięcznym miasteczku nękanym 36-procentowym bezrobociem. Ludzie wierzyli, że z burmistrzem, który tak bardzo chce walczyć z korupcją, musi być jeśli nie lepiej, to przynajmniej sprawiedliwiej. Dlatego przymknęli oko na to, że kandydat na burmistrza nie ma pracy i żyje z zasiłku dla bezrobotnych. Machnęli ręką na fakt, że 38-letni mężczyzna może wykazać się tylko kilkoma świadectwami pracy. I to w większości potwierdzającymi ledwo trzy-, czteromiesięczne zatrudnienie. Mieszkańcy chcieli zmian. Centała wygrał wybory. I zgodnie z zapowiedziami, od razu zabrał się do wietrzenia Nakła.
Wodociągi pod lupą
Porządkowanie objęło na początku 2003 r. również Komunalne Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji – największą i najbogatszą miejską spółkę, w której miasto ma 100% udziałów, zwaną czule przez nakielskich radnych dojną krową. Wody – wiadomo – każdy potrzebuje, a kupić ją może tylko u jednego dostawcy, więc wszyscy zazdrościli takiemu monopoliście. Burmistrz zwolnił całą radę nadzorczą i powołał swoich ludzi, a ci wzięli pod lupę dokumentację przedsiębiorstwa. I jakaś taka zła atmosfera zapanowała wokół firmy, że jej wieloletni szef, Bronisław Mogiełka, spodziewał się już tylko wypowiedzenia.
Ale gdy w maju Centała wezwał Mogiełkę na dywanik, po przyjacielsku zaproponował rozmowę na gruncie neutralnym. Panowie pojechali za Nakło stopić lody w znanej w okolicy restauracji Cieszymir. Przy dobrym obiedzie czas mijał coraz przyjemniej. Zwłaszcza burmistrzowi, niestroniącemu od alkoholu. Zapłacił oczywiście pan Bronisław.
Amator kwaśnych winogron
Nie wiedział wtedy, że to będzie pierwszy z wielu wypadów do podnakielskich lokali, nie tylko Cieszymira, ale także karczmy Rzym. Wieloletni prezes wodociągów płacił jednak i się nie skarżył, bo nagle ciemne chmury wiszące nad jego głową zaczęły się rozwiewać. Z każdym obiadkiem i z każdym śniadankiem było coraz lepiej. Bo burmistrz Centała nabrał również zwyczaju wpadania do wodociągów przed południem. I zawsze był głodny. Prezes więc posyłał po pieczone kurczaki, sekretarka dzieliła się kanapkami. A burmistrz zjadał wszystko. Nie przepuścił nawet winogronom rosnącym przy siedzibie KPWiK.
– Były na wyciągnięcie ręki. Można je było zrywać przez okna. Ale wcale nie były dobre. Raczej mocno kwaśne, ale on pochłaniał jak smok – wspomina były pracownik wodociągów.
Na jedzeniu się nie skończyło. Burmistrz jeszcze w maju zażądał od Mogiełki telefonu komórkowego do własnej dyspozycji. I, oczywiście, natychmiast dostał zapasowy aparat, którego w wodociągach używali dotąd tylko w sytuacjach awaryjnych. Pierwszy rachunek, za maj – na 362 zł – nie zaniepokoił szczególnie wodociągowych służb finansowych. Ale trzy kolejne: na 989 zł, 837 zł oraz 978 zł, mocno zdenerwowały prezesa, który sam starał się używać swojej służbowej komórki bardzo oszczędnie.
Telefon dla żony
Na szczęście dla prezesa informacja o pożyczonej komórce szybko wyciekła z firmy. I dlatego we wrześniu bezpartyjny radny, Bolesław Kalisz, oficjalnie, na sesji rady miejskiej wstał i zapytał: – Czy to prawda, że burmistrz zabrał telefon komórkowy z wodociągów i teraz z aparatu korzysta jego żona?
Centała zign
bes sęsu isz pani Marchlewicz potykała sie o własny głos. Widocznie ma cienżko ze swoim głosem i sie przewraca. Myśle isz powinno sie pomóc pani Marchlewicz, może jakomś laske kupić albo coś. Nie można tej pani pozostawić samej sobie.
To skandal isz alibabka piszonca pod kilkoma nikami nie umie sie nawet wirtualnie śmiać. Niech jom ktoś pouczy, isz pisze sie pszes samo ha i nie buchacha tylko buahahaha. To skandal, taka stara i nie wiedzieć. Wstyt i chańba przed młodzierzom.
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
ale pisz skąd masz te wiadomosci CZY TO PRAWDA O KRUPIŃSKIM
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
Jak burmistrz Nakła z Prawa i Sprawiedliwości żył na koszt wodociągów
Małgorzata Szczepańska-Piszcz
Za furę i komórę sprzedał swoje dobre imię nakielski burmistrz. Ten sam, który wygrał wybory pod hasłem walki z korupcją.
Gdy jesienią 2002 r. Piotr Centała postanowił kandydować na burmistrza podbydgoskiego Nakła nad Notecią, ludziom spodobał się od razu. Był młody, wykształcony (po filozofii oraz prawie i administracji), bezpartyjny, niezwiązany z nakielskim układem sił, w którym królowała lewica. Z pewnością znaczenie miał również fakt, że Centała to swojak. W Nakle się urodził, chodził do ogólniaka. Dopiero po maturze wyjechał i uczył się życia w Kaliszu, Krakowie, Warszawie, w Gdańsku. W kampanii wyborczej zapowiadał bezkompromisową walkę z korupcją i nepotyzmem.
Bardzo spodobało się to w Nakle – w 22-tysięcznym miasteczku nękanym 36-procentowym bezrobociem. Ludzie wierzyli, że z burmistrzem, który tak bardzo chce walczyć z korupcją, musi być jeśli nie lepiej, to przynajmniej sprawiedliwiej. Dlatego przymknęli oko na to, że kandydat na burmistrza nie ma pracy i żyje z zasiłku dla bezrobotnych. Machnęli ręką na fakt, że 38-letni mężczyzna może wykazać się tylko kilkoma świadectwami pracy. I to w większości potwierdzającymi ledwo trzy-, czteromiesięczne zatrudnienie. Mieszkańcy chcieli zmian. Centała wygrał wybory. I zgodnie z zapowiedziami, od razu zabrał się do wietrzenia Nakła.
Wodociągi pod lupą
Porządkowanie objęło na początku 2003 r. również Komunalne Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji – największą i najbogatszą miejską spółkę, w której miasto ma 100% udziałów, zwaną czule przez nakielskich radnych dojną krową. Wody – wiadomo – każdy potrzebuje, a kupić ją może tylko u jednego dostawcy, więc wszyscy zazdrościli takiemu monopoliście. Burmistrz zwolnił całą radę nadzorczą i powołał swoich ludzi, a ci wzięli pod lupę dokumentację przedsiębiorstwa. I jakaś taka zła atmosfera zapanowała wokół firmy, że jej wieloletni szef, Bronisław Mogiełka, spodziewał się już tylko wypowiedzenia.
Ale gdy w maju Centała wezwał Mogiełkę na dywanik, po przyjacielsku zaproponował rozmowę na gruncie neutralnym. Panowie pojechali za Nakło stopić lody w znanej w okolicy restauracji Cieszymir. Przy dobrym obiedzie czas mijał coraz przyjemniej. Zwłaszcza burmistrzowi, niestroniącemu od alkoholu. Zapłacił oczywiście pan Bronisław.
Amator kwaśnych winogron
Nie wiedział wtedy, że to będzie pierwszy z wielu wypadów do podnakielskich lokali, nie tylko Cieszymira, ale także karczmy Rzym. Wieloletni prezes wodociągów płacił jednak i się nie skarżył, bo nagle ciemne chmury wiszące nad jego głową zaczęły się rozwiewać. Z każdym obiadkiem i z każdym śniadankiem było coraz lepiej. Bo burmistrz Centała nabrał również zwyczaju wpadania do wodociągów przed południem. I zawsze był głodny. Prezes więc posyłał po pieczone kurczaki, sekretarka dzieliła się kanapkami. A burmistrz zjadał wszystko. Nie przepuścił nawet winogronom rosnącym przy siedzibie KPWiK.
– Były na wyciągnięcie ręki. Można je było zrywać przez okna. Ale wcale nie były dobre. Raczej mocno kwaśne, ale on pochłaniał jak smok – wspomina były pracownik wodociągów.
Na jedzeniu się nie skończyło. Burmistrz jeszcze w maju zażądał od Mogiełki telefonu komórkowego do własnej dyspozycji. I, oczywiście, natychmiast dostał zapasowy aparat, którego w wodociągach używali dotąd tylko w sytuacjach awaryjnych. Pierwszy rachunek, za maj – na 362 zł – nie zaniepokoił szczególnie wodociągowych służb finansowych. Ale trzy kolejne: na 989 zł, 837 zł oraz 978 zł, mocno zdenerwowały prezesa, który sam starał się używać swojej służbowej komórki bardzo oszczędnie.
Telefon dla żony
Na szczęście dla prezesa informacja o pożyczonej komórce szybko wyciekła z firmy. I dlatego we wrześniu bezpartyjny radny, Bolesław Kalisz, oficjalnie, na sesji rady miejskiej wstał i zapytał: – Czy to prawda, że burmistrz zabrał telefon komórkowy z wodociągów i teraz z aparatu korzysta jego żona?
Centała zign
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
oryginalna lokalizacja wpisu »
To skandal isz alibabka piszonca pod kilkoma nikami nie umie sie nawet wirtualnie śmiać. Niech jom ktoś pouczy, isz pisze sie pszes samo ha i nie buchacha tylko buahahaha. To skandal, taka stara i nie wiedzieć. Wstyt i chańba przed młodzierzom.
oryginalna lokalizacja wpisu »